Zawsze gdy tylko mogę robię wiązanki na groby, twierdzę że to mój skromny udział w tych przygotowaniach....przyjeżdżam zazwyczaj na''gotowe''...rodzice jak mróweczki groby oporządzą, kupią znicze....
przeglądałam albumy na dysku i znalazłam zdjęcia wiązanek z tamtego roku...
z poprzednich lat fotografii nie posiadam....
Piszę ten post w Gąbinie na mamy laptopie i tak przeglądam co też ta moja Maryś na dysku ma....i tak mnie na wspominki wzięło, to zapewne przez ten nostalgiczny czas....
...ale ja lubię to święto...
...lubię cmentarze....
...może i dziwadło jestem ale cóż....
-------------------------------------
Zmieniając temat, skończyłam obrusik pod maszynę do szycia koleżance mojej mamy....i mimo moich niedociągnięć stwierdzam że jest super.....
na zdjęciach w trakcie schnięcia.....
teraz wyprasowany czeka na przyjście właścicielki, zdjęć nie zrobiłam w ciągu dnia bo jakoś mi to z głowy wyleciało, teraz i tak ''nie oddam'' właściwych kolorów na fotce....
więc proszę uwierzyć mi na słowo...
powtarzam się...
wyszedł ok....
;)
-----------
zdjęcia nie najlepszej jakości....
sorry...
tak w biegu robione...
Wczoraj jeszcze śnieg rano padał, roślinki pomarznięte przez nocny mróz straszą wszystkich....a dziś piękna słoneczna pogoda, i moje dziecię drugą kurtkę załatwiło.....mam tylko nadzieję że wyschnie do jutra, i na cmentarz pójdziemy....i znów zmiana tematu.....
zdjęcia Maxa i Felki.....
gdy pojawiła się u nas w domu Felka podrzutek(teraz jest u sąsiadki) mieliśmy obawę czy ten kot nie będzie molestowany przez naszego olbrzyma, obawy okazały się bezpodstawne...jako że wybuchła między nimi miłość wielka, ale tylko platoniczna, bo Max to kastrat jest...
a z robótek....
komin się dzieje i czapka.....
zdjęcia jak zrobię oczywiście....
a teraz wracam do dłubania....
buziaki wielkie