piątek, 28 czerwca 2013

Były sobie...

dwie piegowate chabrowe.....
były bo ostała mi się ino jedna.....



poszła na pniu można powiedzieć jeszcze ciepła...
Wzięłam dziś na zakończenie roku szkolnego kilka sztuk (tych , które mi się zostały) coby pokazać koleżance jakie robię.....i bardzo się spodobały i sprzedałam aż 3 sztuki....

Miałam nawleczone na nitce 2 kolory niebieskości...szafir bardziej stwierdzam...i coby za nudno nie było dodałam czerni i tak nawlekałam jak mi się co nawinie na igłę .....
Obecnie do resztek, które zostały z tych dwóch dołożyłam brudnego złota, jakiegoś transparentnego no name i powstaje całkiem oryginalna...pokarzę jak zrobię w całości...





Pisałam że mam problemy ze snem a jak nie śpie to dłubię i tak przez 2 noce no może z hakiem powstała ta oto serweta....z nitek bawełnianych łączonych 4 sztuk, bo to cienizna była straszna...
Efekt fajny.Wzór z jakiejś gazetki szydełkowej...




Mięta z nalotem miedzianym nie wiele do przodu się posuwa, ale przyznaję mea culpa....bo jakoś za dużo innej roboty na mnie spłynęło....Nie mogłam uchwycić koloru, w rzeczywistości jest ładniejszy....ale to musicie na słowo mi uwierzyć...



Moje dziewczę skończyło zerówkę....po wakacjach ''prawdziwe życie" pierwszoklasisty nas czeka....

dziadkowie po wnuczkę już przyjechali, w niedzielę jadą ...
córka na miesiąc będzie u nich, w sierpniu już z nowym członkiem rodziny mamy jechać do mojej mamuni do Gąbina....

A teraz czas na podsumowanie i zdjęcia wymianki, w której udział brałam....
bo lubię takie zabawy....





Przypadła mi jako ''ofiara'' Mariola Luty, nie wiedziałam co dokładnie jej zrobić, ale stwierdziłam że skoro herbata i kawa to stół...jak stół to bieżnik...na wzór już kiedyś zerkałam, jak dla mnie świetny, sama dla się też chcę zrobić......

następnie jak kawka to kubki kub filiżanki, a pod nie co....
podkładki...
a że z bieżnika zostało się bawełny to dorobiłam 2 serwetki kwadratowe...
i tak oto wysłałam, czekając z duszą na ramieniu czy się spodoba...
i się spodobał....







Na mnie paczuszka czekała od Mai Winnickiej....
a w niej szaliczek, wełenka, misiak, kawka, herbatka.....
dzięki wielkie....
 Z wełenki następny szyjo omotacz powstanie, ale dopiero jak pokończę te pozaczynane projekty...

A Franek ma już pi razy oko 3600....
i czekam na godzinę W.....
i boję się strasznie....
pozdrawiam serdecznie...





piątek, 14 czerwca 2013

Coraz bliżej ....

....do godziny W , a ja coraz większy niepokój mam. Szczególnie dziś mam skurcze są jakieś takie dziwne, chodzić nie mogę, tym bardziej się schylać bo mam takie wrażenie jakby Franek wyleźć chciał szybciej i się rozpycha bezczelnie....
Coby nie myśleć za bardzo kończę i zaczynam nowe bransoletki....

i tak powstały z koralików no name, w większości, bo zakupiłam ostatnio 19 paczuszek koralików, różnej maści i gabarytów...




robiłam w/g wzoru znalezionego w sieci, liczyłam i liczyłam , sprawdzałam, a i tak twierdzę, że schemat ma jakiś błąd.....bo w każdej sekwencji nie schodzą się w przeplataniu tylko obok...
Ja się za bardzo nie znam, może tak ma być,.


Równolegle z poprzednią powstała ta....też krzywulec, ale za to kolor ma piękny i nawet jeśli swojej rączki nie znajdzie będzie moją ulubioną...


 stwierdzam, że w ukośnikach krzywulcy za bardzo nie widać....


obsadzona w końcówki trójkątna. Magatema powinna być mniejsza zamiast 4 mm, powinna być 3 mm...
Następną zrobię z trójkami.




ta powstała wczoraj z Toho....



będzie prezentem dla pani wychowawczyni Karolinki, bo lubi takie kolory....oczywiście pani...
Karolinka lubi wszystkie moje bransoletki...


Coby z drutami nie wejść na wojenną ścieżkę, zaczęłam dłubać kamizelkę dla pewnej pani Uli.

Kobieta kocha wszelkie ''okryjbiedy'' zrobiłam jej już kilka i myślę że zrobię jeszcze kilka następnych....


Oczywiście mam już nanizane koraliki na dwie następne bransoletki...

a teraz leżę, i nie mówię że się delektuję tym stanem, nie...
po prostu mniej doskwiera i ból i skurcze gdy leżę.
pozdrawiam...

poniedziałek, 10 czerwca 2013

lenistwo....

....takie przymusowe mnie ogarnia...
....poleżę, posiedzę, podłubię znów poleżę...itp....w międzyczasie coś tam powstanie.
Mam kilka pokończonych, ale bez końcówek, bo zabrakło, bo są, ale nie takie jak potrzeba...i tak marudzę...''jak baba w ciąży '' ;)
Na początku ostatniego posta, umieściłam zdjęcie pokręconej zielonej. Bardzo podobną robiła Effcia, ale to tylko zbieżność naszych prac, nie żebym się od niej zagapiała, jak to ktoś mógłby powiedzieć. Gdy Ona wrzuciła zdjęcie gotowej , ja miałam nanizane i częściowo udłubane...gotowa wygląda tak...



nie mogłam się oprzeć i ją przygarnęłam dla się, chyba ze ktoś chętny to odsprzedam...

Zostało mi koralików więc następna powstanie, na pewno z domieszką innych kolorów, bo ja staram się tych samych nie robić, chyba że na specjalne zamówienie klienta. Sama z siebie wolę robić każdą inną...




Wiecie, że moją przygodę z koralikami zaczęłam od ukośników, bo za żadne skarby jakoś nie mogłam sobie poradzić z ''normalnym '' ściegiem.
Potem jak już ukośniki w małym paluszku miałam wzięłam się  za zwyklaki.

Po pewnym czasie robienia tego i owego naszła mnie myśl czy można zrobić gąsieniczkę z ukośnika i te trójkątne, które też robię....
pomyślałam, nanizałam koraliki i zaczęłam dłubać....i...
wyszło mi coś takiego... j/w
Jedyny mankament, ale za to niewielki, to skrętność owego twora.
Śmiem twierdzić, że ta maleńka wada dodaje jej uroku.
ukośnik wykonany z Toho 11 i Magatema 3 mm


ta postała na zamówienie...


coby nie było że ukośniki trójkątne tylko mi w głowie, zrobiłam trójkątną ''normalną''

kolor brąz i bursztyn....Toho oczywiście 11 i Magatema 4 mm..




Obecnie gotowa czeka na końcówki...jak wkleję to pokarzę gotową.

Nie byłabym sobą, gdybym nie miała rozpoczętych kilku prac w tym bransoletek na raz....
zdjęcia tylko morskiej no name na 12 koralików, jest skończona, mam też zwyklaka krzywulca z  koralików no name też skończonego...i rozpoczętą pomarańczową....
ale to juz na inną opowieść.



Pobawiłam się w fryzjera i Karolinka ma nową fryzurę...ja też....ale nie pokarzę bo teraz nie ma mi kto fofo zrobić...

na tym kończę ten zaległy pościk...idę tzn leżę i będę dłubać dalej....bo mnie kręgosłup po prasowaniu delikatnie mówiąc nawala.
 pozdrawiam serdecznie..

sobota, 1 czerwca 2013

Drobiazgi...

.....u mnie ostatnio.
Za większe projekty brać się nie chcę, bo nie wiem jak sprawy się potoczą. Czyli nie znasz dnia , ani godziny ;)
Miałam już nawleczone zielone koraliki na pokręconą, ale koleżanka poprosiła mnie o zrobienie bransoletki  na ślub dla jaj córki. Rzuciłam zieloną i zrobiłam 2 do wyboru....


dziś mam jej więcej zrobionej....


koleżanka nie dała mi konkretnego koloru, powiedziała że kiecka jej córki jest z beżem....
za wiele mi to nie ułatwiło zadania.
Tym bardziej, że podczas zamawiania koralików w sklepie, w którym robię zakupy, koloru beżowego nie mieli.
Wybrałam Matte Galvanized Aluminium, toho 80 oczywiście i biel...


ta biel z delikatnym złotem...
koleżanką wybrała dla córki tą...


ta z alluminium jest wolna.


o tej kiedyś wspominałam, że wykorzystuję resztki, i tak oto powstało niebieskie szaleństwo....


mam nanizane koraliki na trójkątne bransoletki, ale pokarzę dopiero jak będą gotowe.

Zapisałam się na wymiankę spotkaniową, staram się jak najszybciej skończyć prezenciki, aby wszystko przed rozwiązaniem było gotowe.

Mam już gotowy drugi z trzech prezencików,3 jest na wykończeniu można powiedzieć...
Mam nadzieję , że obdarowana będzie zadowolona.

a teraz trochę nas....
Wyrwałam się ze szpon łóżka, bo mnie już jasna cholewa bierze.
Podreptałam za moimi podglądać szlifowanie nauki jazdy na rowerze nzaszej Karolici...





Jeszcze opory ma, jeszcze się chwieje, asekuruje, obraża jak się przewróci...ale myślę że wszystko na dobrej drodze do wyczynowego kolarstwa jest ;)



mały foch po wywrotce....


a ja coraz grubsza, i tym optymistycznym akcentem kończę na dziś ten post...