robiłam zawsze i pewnie robić będę, bo lubię, a tym bardziej że wzięłam udział w projekcie
12 czapek w jeden rok....
o projekcie poczytacie tutaj..
http://handmade-project.blogspot.com/2014/11/12czapek1rok.html
wczoraj wełenkę zakupiłam Nako, kolorowa, więc wesoła jak wyjdzie dobra to będzie dla mnie, bo mam ostatnio trudności w doborze odpowiedniego rozmiaru... i robię nawet wcześniej próbkę, a tu jakiś chochlik się wdziera i psoci i wychodzą dziwne kwiatki....
kilka dni temu zostałam zmotywowana do skończenia Renulkowej letniej serwetki. Zmotywowana paskudnym faktem zgubienia swojego ulubionego czółenka, drewnianego....wypadło mi najprawdopodobniej na spacerze z rozszelnionej torebki...
a że mam tylko 8, nie już 7 i na każdym nitka, a w planach robótkowych następne gwiazdki...to wiadomo ....kończę to co najszybciej ku końcowi.....
Wczoraj wykrochmalona, na zdjęciu widać że kilka pikotków nie rozprostowałam, ale biorąc pod uwagę wszędobylskiego szefa...to i tak efekt super....
Na tej serwecie Renulki nie poprzestanę, ciągle obserwuję jej poczynania i chylę czoła nad zdolnościami wymyślania nowych serwet....ja takich preferencji nie posiadam i zrzynam o czym wszem i wobec donoszę
;)
nitka limol, wzór z netu, autora nie znam....
i wreszcie produkcja mydła ruszyła, dodatkiem była sproszkowana maślanka i morele w proszku...
masa budyniowa za bardzo miękka była gdy wyciągałam z foremek....a niby 4 dni sobie leżały...
17 grudnia po 8 tygodniowym wysychaniu zobaczymy efekt....