sobota, 21 lutego 2015

Zabrakło

mi klasycznych końcówek w rozmiarze 8 mm do tej bransoletki, szukałam szukałam i znalazłam w swoim magicznym pudełeczku jedne jedyne z końcówką magnetyczną o tym wiadomym rozmiarze.
Miyuki bo to właśnie te koraliki, są bardzo urokliwe same w sobie, więc dodatkowych ozdób tu nie potrzeba....

7. bransoletka ( kulki nie liczę)


zostało na nitce trochę koralików, i zawieszka wyszła..
bransoletka jak najbardziej moja, zawieszka wolna..



Karolinka w końcu doczekała się na swój turkusowy sweterek, stwierdzam ze smutkiem dla siebie że muszę dorobić rękawy, bo dziecko ma długie grabie.... ;)
Wełny nie zostało bo zrobiłam następną czapkę, i niestety czapa ta zostanie spruta na rzecz rękawów.

8. Sweterek dla Karoli..





powoli kończę to co pozaczynane , ale daleka droga....

a na nitce już nawleczone koraliki na następną bransoletkę, swetrzysko dla miśka, czapka dla mnie, jakaś narzutka ....
za dużo wyliczania...
pozdrawiam.







czwartek, 19 lutego 2015

Zaniedbałam trochę

wpisy na blogu, częściowo z lenistwa twórczego, częściowo z perturbacji zdrowotnych moich latorośli....
Co prawda w wolnych chwilach coś dłubię, jednak nie na tyle by to co zaczęte skończyć. Ten komplet powstał już jakiś czas temu, dopiero dziś upubliczniam go na tej stronie ku pamięci , bo FB już dawno to widziało...


6. moja praca w tym roku.

Jak już pisałam post wcześniej będę systematycznie numerować to co zrobię, mydła będą oczywiście segregowane oddzielnie.
Jedynie co w tej pracy mi nie wyszło to wszycie koralików, są nierówno przyszyte, ale teraz już wiem dzięki Kasi K. Następny komplet będzie bardziej efektowniejszy.

Muszę także jako moje rękodzieło uwzględnić zwijanie rolek nori. Bo shusi na stałe zagościło w naszym domu. Mąż nawet, chcąc oczywiście dla siebie dobrze ( bo ja jemu robię te roleczki ) wysłał mnie kurs zwijania  do Kwitnącej Wiśni.
W miłej, atmosferze pokazano nam jak prawidłowo zwijać , komponować rolki.
Każdy miał swój zestaw i to co zostało nie skonsumowane na wynoś do domu każdy wziął. Nie tylko ja miałam wyżerkę, także małż, siostra, i mama się skusiła na te cuda.



te tutaj to są wykonane jeszcze przed kursem..
 Poniżej przedstawiam krótką fotorelację z poniedziałkowego spotkania...















te dwa powyżej robił shusi master, na spróbowanie....pychota...


Bardzo przyjemnie spędziłam 3 godziny, myślę że wyniosłam trochę w pamięci wskazówek jak prawidłowo robić, co do nazw...
oj to już inna historia...
pozdrawiam.
i smacznego ;)