czwartek, 17 listopada 2016

dostałam zadanie...

ma być chusta, w odcieniach szarości, ciepła, najlepiej bez ażurów, i najważniejsze ma być prana w pralce....
szukałam w necie, jednak pojechałam do dziewczyn na Dąbrowszczaków a tam,  pani Ewa pokazała mi 3 motki..


zastanawiałam się nad jednolitą, jednokolorową, jednak kolory tak do siebie pasowały, ze nie mogłam się im oprzeć. Bez porozumienia z główną zainteresowaną, zakupiłam i czym prędzej spakowałam motki, coby robić w podróży .
Oczywiście że jechałam w jednym słusznym kierunku...do mamuni mojej ukochanej, a jakże. Tam jak już pisałam w poprzednim poście, na szybko kończyłam zamówiony wisior, i oczywiście dłubałam chustę.
A że wełenka słusznej grubości na drutach 6 szybko szło....



mamine deski służą za tło...bo lubię ten rustykalny, sielski dizajn.



Chusta wyszła duża, ciepła, spełnia wszystkie wyżej wymienione warunki.Oczywiście że wyprałam w pralce coby sprawdzić czy można...można...



poniżej ja we własnej osobie,
pozdrawiam serdecznie.





wtorek, 15 listopada 2016

Wisiory

były moim priorytetem robótkowym. Ok, nie tylko koraliki ale i druty były w użyciu. O tych drucianych perypetiach napiszę następny post.

koleżanka napisała mi , że potrzebne są 2 kolejne...ok...szyję , szyję i wykańczam te pozaczynane, coby wybór był większy...ups nie nadążam... wyjazd do Gabina już , a końca nie widać w uszytku...
cały warsztat spakowany, szycie będzie kontynuowane na miejscu...

Na ostatnią chwilę, tuż przed wyjazdem do domu do Warszawy zaniosłam gotowe.  Wszystkie się podobały, jednak z braku pewnych możliwości, 2 pozostałe są wolne i czekają na swoje właścicielki :))


doczekały się wspólnego foto..
40 , 41, 42, 43/2016 to wisiory.


ten oczywiście że podobny,do wcześniejszych 3, jednak nie taki sam  ;) (ten model podoba się zazwyczaj)


ten jest wolny, gdyby ktoś chciał nabyć zapraszam na priv.


ten też jest wolny...


a te muszelki dostałam na macie bambusowej. Jola K. bardzo dziękujemy raz jeszcze, widzisz że się przydały....mama zatrzymała dla się te duże, ja mam małe do wisiorów. Mam już koncepcję ...kształty w głowie wibrują,krzyczą... chcą się wydostać na zewnątrz...a tu niestety dopadła taka jedna wełna na chustę i muszę ją skończyć. Muszle poczekają.


44/2016 to obrączka szyta ściegiem peyot z toho 15. Szyje się toto prosto, miło i przyjemnie.


45/2016 to zawieszka w kształcie nuty ...tak nuty proszę państwa. Jak umiałam tak uszyłam. Córka nosi, niestety nie było w domu wolnego  rzemienia, sznurek jutowy jako nośnik nuty jest.

Poprzednim razem, będąc u mamy, szalałam z aparatem w ogrodzie. ...to trawka, to robaczek, to inne zielsko było obfocone....więc troszkę września w listopadzie wam przesyłam.


Tym optymistycznym akcentem kończę ten krótki post. Pozdrawiam serdecznie.