środa, 15 listopada 2017

Chust kilka...

Wam pokarzę....
To że lubię je robić wiedzą prawie wszyscy moi znajomi. Nowe , pozaczynane mam w każdej torbie, jeżdżą ze mną wszędzie, czekają ze mną w kolejkach, poczekalniach, są nawet na różnych wykładach....











Są też takie które robią się cichutko w domu...
jest na FB grupa w której comiesięcznym wyzwaniem jest robienie chust na szydełku badź na drutach.

Jednym z wyzwań była chusta ''Lost in time''
Zrobiłam , owszem, jednak jakoś tak do mnie nie przemówiła.... Owszem jest piękna ,jednak nie dla mnie. dałam ją tęścioj, chociaż nie wiem czy bedzie w niej chodzić bo cos mówiła ze ona tak nie za bardzo lubi chusty, woli apaszki... itd.

27/2017



Nitka akryl z bawełną, kupiona na allegro u Agula okazje.


sama mieszałam kolory, miałam swoją wersję jakże popularnych kolorowych motków i kokonków :))

28/2017 to chusta z wełny dropsa, niesamowicie uciągliwej. Niby wełna dobra , a jednak, nie dla mnie. Jedynie dobra dla osób które ''rosną'' np. w szerz.gdyż po wypraniu twór wyszedł kosmiczny. Byłam strasznie zdenerwowana, bo jak tu oddać koleżance takie coś, coś paskudnego, co ma być prezentem. Dałam sobie i jej ( chuście, nie koleżance) szansę.
Owszem blokowanie, parowanie żelazkiem, nadało odpowiedni kształt. W ostateczności efekt końcowy mile mnie zaskoczył, jednak jak dla mnie nigdy więcej takiej włóczki.




tylko takie robocze zdjęcie niestety...

29/2017 następna...tym razem kanciasta...



30/2017 gryząca, ale cieplutka...



31/2017



Na dziś już koniec.Pozdrawiam.




Powrót...

na łono matczyne...tak można powiedzieć. Tłumaczyć mojej absencji nie będę bo i po co. Najważniejsze że jestem i postaram się bywać może nie regularnie lecz znacznie częściej niż dotychczas.
Postaram się też pokrótce wrzucić zdjęcia rzeczy , które w tym czasie powstały.

23/2017
dawno temu zrobiony, jednak nie pamiętam czy już widziany w całości przez was.


mój ulubiony bałagan na szyi. Do wszystkiego pasuje, jest oryginalny, i jest w moich ulubionych kolorach. 


powiem wam w sekrecie że mam już nowe okulary i mogę szyć drobnicę...
Teraz jest szansa że koralikowe rzeczy będą się szyły ponownie....


24/2017 komplet kwiatowy .był ze mną przez chwilę. mama wzięła zawieszkę, kolczyki ma moja koleżanka. 
Duplikat kolczyków poszedł do następnej koleżanki...
a do wykończenia czeka 5 par. dzięki Agnieszce Szulc Gontarek, cudnej rękodzielniczce, tworzącej wspaniałe dzieła nauczyłam się tych pięknych kwiatków.


25/2017 kwiaty na pożegnanie.....roku szkolnego, tym razem sama zrobiłam. Nie dawałam żywych, ciętych lecz wysupłane.







Myślę że się podobały.
26/2017 to brans zlotowa że tak powiem.




Przedstawiłam państwu część rzeczy mojego wykonania... w następnej części będą drutowce.
Skruszona , myślę że nie obraziliście się i będziecie raz na jakiś czas podglądać moje twory.
Pozdrawiam was serdecznie i ściskam cieplutko.

wtorek, 18 lipca 2017

Zielony Agat

czekał na swoją kolej...
czekał i się doczekał, miałam ogranicznik czasowy na wykończenie. Właścicielka wyjeżdżała, tym bardziej dowodząca czyli ja, także...
Niedzielę spędziłam na szyciu , w tle brzęczał tv z serialem o zombi. Zombi wyjadał mózgi, druga zombi tylko ta dobra , która po zjedzeniu mózgu właściciela, przyjmowała jego osobowość, łapała złoczyńców...ot taka mało ambitna sieczka. Przy szyciu musi coś brzęczeć. Niestety jak to z serialami bywa, wisior uszyty, a ja już drugi sezon katuję. .... po prostu mnie gad pochłonął w całości.

21/2017 zielony obszar
Niestety nie miałam pomysłu na tytuł .





tył też musi być ok.


Oczywiście dziś zakupiłam 2 następne agaty bo piękne były, bo nie mogłam się im oprzeć, jak nałogowiec. Będą następne.
szkliwo nie jest idealnie gładkie, jednak taka skaza dodaje mu uroku.
Właścicielka zadowolona.

22/2017 chusta
jakiś czas temu znajoma poprosiła mnie o zrobienie chusty, letniej. dała mi sonatę bo ładna....owszem ładna z błyszczącą nitką, jednak paskudna jak dla mnie w robocie. haczy się zaciąga, nie moje klimaty włóczkowe. efekt mnie zaskoczył pozytywnie.
tak podoba mi się ...jest ciężka, lejąca się przewiewna, po prostu letnia.
Zdjęcia niestety dziś rano robione, tak na szybko, przed samym oddaniem  w nowe ręce. ..





Mam jeszcze kilka rzeczy do pokazania , ale to następnym razem.
Pozdrawiam was serdecznie.

piątek, 7 lipca 2017

Kamienie

które obszywam koralikami , tak jak zapewne wielu z wam , zawsze się z czymś kojarzą. Tym razem nie ulegało wątpliwości że będzie to bagienko....bagienko takie leśne....na podmokłym terenie w okolicy małej za brodnickiej wsi...
Kilka lat temu , no dobra kilkadziesiąt już, bo będąc szczenięciem takim dość pokaźnym w gabarytach pojechałam do cioci na wakacje. i tam chodziłyśmy z kuzynką i właśnie tam spodobał mi sie kawałek okolicy, który uwieczniłam w wisiorze...
oto i on...

17/2017 Bagienko....



tym samym pozdrawiam Brzozie Polskie za Brodnicą...
Agat i koraliki wdzięcznie się dopasowały do całości. Podobno właścicielka popłakała się dostając od swojej pracownicy taaaaki piękny prezent...

Będąc na kursie musiałam się owym pochwalić... i tu nieskromnie powiem...na ten tych miast byłby nie mój tzn siostry , ten bagnisty , gdyby nie to, że obiecałam uszyć podobny,


18/2017 Zorza polarna...

dla Małgorzaty, dziś kończyłam szyć,  czyli na gorąco zdjęcia pokazane ;)
miał być misz masz kolorów i jest. Agat mnie zachwycił, co prawda jest cięty i widać nierówne boki , jednak to dodaje mu uroku.



Coby jeszcze podkręcić atmosferę kończyłam kolczyki na dziś oczywiście, jako powód odsunięcia nauki na boczny tor....
Pomijając, ze co nieco się wie (tylko co nieco) mam cichą nadzieję, że jakoś zaliczę i będę miała następny etap w karierze zawodowej ukończony.
Przede mną jeszcze następny etap, ale o tym to innym razem...
Pozdrawiam Was serdecznie i trzymajcie za nas kciuki, za nas czyli całą grupę.



sobota, 24 czerwca 2017

ciąg dalszy

zaległości....

15/2017 dla mojej koleżanki uszyłam ...
celem barteru pewnego....



a tu zajawka pewnego bałaganiku....



to ja już zmykam....
dzień lenia miałam dzisiaj....
nic nie robiłam w ramach l4.


czwartek, 22 czerwca 2017

Czerwiec...

już ku końcowi się chyli a ja niestety w tyle ze wszystkim.

Jedynie to, że ucho mi się popsuło i wylądowałam na L 4...zobligowało mnie do uzupełnienia moich wpisów na siostrze....

Praca, szkoła, kurs, dzieciaki, zmęczenie i bałagan gigant....
ot taka normalka...
 W międzyczasie wyjazdy owszem były, i to jakie.....
Dłubanie też oczywiście uskuteczniałam.

to teraz po kolei w małym skrócie co robiłam i gdzie byłam....

Majówka.... i tu nastąpiła totalna zmiana planów...
Miały być góry, wylądowaliśmy nad Morzem.

Wejherowo, Gdynia, Dąbki i Puck.
Karola niekiedy fosiasta, Franek szalejący.
Na dłuższy czas będą mieli nas dosyć ;))






Wejherowskie mlecze...




to było w maju....
teraz jak pojadę to sama, bez nikogo posłucham szumu fal...
Iwona wiesz o co chodzi.
Franek cały czas chce do Gdyni.
Karola do Gdańska...
a ja....